Kiedyś pomyślałam : "chcę na morze", a że nie ma rzeczy niemożliwych, w sierpniu 1979 roku ze Świnoujścia płynę na "dekadówkę" jachtem "Roztocze". Na pokładzie jest nas 11 osób (w tym dwie dziewczyny). Płyniemy bez paszportów, tylko na książeczki żeglarskie. Nie mamy prawa nigdzie zejść na ląd. Teoretycznie więc nie opuszczamy terytorium kraju. 10 dni na morzu, non stop. Bałtyk zimny, nieprzyjazny, z wysoką falą. Pijemy zdrowie Neptuna i większość z nas nie ma problemów z morską chorobą. Kopenhagę mijamy w nocy. Wielki ruch na wodzie i w powietrzu ( nad nami co chwila samoloty schodzą do lądowania). Nie możemy pomachać syrence, bo jej nie widzimy. Nie widzą nas też jednostki pływające bo ktoś przez przypadek wyłączył reflektor radarowy. Moment grozy... Rano oglądamy z daleka zamek Hamleta i szwedzkie wybrzeże po drugiej stronie. Po powrocie na Bałtyk opływamy dookoła Bornholm. Dojadamy resztki jedzenia. Chleb już szczypie w język, ma dziesięć dni. Wracamy do Trzebieży, potem do Świnoujścia. Mimo tej fantastycznej przygody nie łyknęłam bakcyla żeglarstwa. Ale po latach miło wspominam tę wyprawę ... skanując orwowskie slajdy.
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
jedno z nich - "czerwcowy Bałtyk" zrobione w drugim dniu rejsu :)
-
Renato, te kilka Twoich zdjęć morskich wrzuconych do Kolumbera to z tej właśnie wyprawy?
-
na pierwszy rejs po Bałtyku wybrałam się takim samym jachtem, także nieprzyjemnie wiało i padało i byliśmy niewidzialni dla wszelkich jednostek pływających z powodu niesprawnego reflektora radarowego :)
to była największa, jak do tej pory, przygoda mego życia :) -
Widziałem gdzieś oferty rejsów Roztoczem. Zastanawiam się, czy nawet jeden ze znajomych nim nie pływał..
Przygoda świetna, nie ma co. Aczkolwiek Bałtyk na pierwszy rejs morski naprawdę może zniechęcić do pływania. Żeby złapać bakcyla, to może na początek lepsza byłaby Chorwacja ;) Ale na Bałtyk i Północne też mam chrapkę :D
Pamiętam, ze po naszym rejsie jacht złamał jeden maszt na Kanarach. Potem pływał po Mazurach.
Ale tak to było dawno...
Ranato, to mamy podobne doświadczenia. To była dla mnie wielka frajda, kolejne doswiadczenie.
Nie wiem czy teraz bym się zdecydowała, bo czym człowiek starszy to wyobraźnia bardziej pracuje.
Piotr, dziękuję za wizytę i plusy, pozostałym również :)